Wycieczka na Zakarpacie
Gildia Miłośników Nauki przy współpracy z Organizacją Międzyzakładową NSZZ „Solidarność” Oświaty i Wychowania w Rzeszowie po raz kolejny w dniach 29 kwietnia/1 maja zorganizowała wyjazd na Ukrainę. Tym razem plan odbiegał trochę od dotychczasowych propozycji przynajmniej z dwóch powodów.
Pierwszym z nich był fakt, że wyjazd stanowił okazję do przekazania pomocy parafii św. Bartłomieja w Drohobyczu. Odzyskała ona budynek, który przeznaczono na Dom Parafialny. W chwili obecnej znajduje się on w opłakanym stanie technicznym, dlatego na podstawie upoważnienia udzielonego przez abpa lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego Sekcja Regionalna NSZZ „Solidarność” w Rzeszowie prowadzi zbiórkę pieniędzy na jego remont. Właśnie w dniu 29.04.br. przewodnicząca Sekcji Regionalnej, Bogusława Buda, przekazała pierwszą transzę pomocy finansowej (6 tys. zł) księdzu Mirosławowi Lech proboszczowi Parafii pw. św. Bartłomieja. Zbiórka będzie dalej kontynuowana, bo potrzeby są ogromne
Drugi powód to fakt, że docelowo udaliśmy się na tereny Ukrainy, które graniczą ze Słowacją i Węgrami, a są zamieszkiwane m.in. przez węgierską mniejszość narodową. Oznaczało to dla uczestników zetknięcie z całkiem odmienną kulturowo rzeczywistością, aczkolwiek nie nieznaną.Zanim jednak dotarliśmy na Zakarpacie, przejeżdżaliśmy przez tereny, na których silnie reprezentowana jest mniejszość polska. Są to tereny przygraniczne i ich mieszkańcy nie opuścili swoich domów po drugiej wojnie światowej, licząc na zmiany granic. Dzięki temu w pasie przygranicznym nie zamknięto niektórych kościołów, w czasach komunizmu odprawiano w nich dalej nabożeństwa i funkcjonowały parafie. Jazda na trasie Mościska - Drohobycz pozwoliła przypomnieć zapomnianą sylwetkę ks. Jana Szeteli, proboszcza parafii Nowe Miasto, który tam pracował w trudnych czasach Związku Sowieckiego. Jako jeden z niewielu czynnych kapłanów wziął na siebie trud zachowania wielkiej spuścizny polskości i katolicyzmu, przypłacając swoją służbę prześladowaniami, którym poddawała go ówczesna władza. Był on świadkiem wielu zbrodni, zarówno hitlerowskich, jak i sowieckich czy nacjonalistycznych ukraińskich. Warto pamiętać o obozie koncentracyjnym w Przesietnicy czy o zbrodni NKWD w Dobromilu, Salinach, gdzie życie straciło m.in. wielu przedstawicieli inteligencji przemyskiej oraz więźniowie obozu NKWD w Dobromilu.
Wielkim przeżyciem było zwiedzanie Sambora. Tam mieszkał pan Jerzy Biegus, więc dla niego był to wyjazd sentymentalny. Obecnie mieszka wraz z żoną Zofią w Anglii, a ich doświadczenia życiowe zupełnie odbiegają od doświadczeń krajowych. Zupełnie nieznana jest historia obozów przejściowych w Anglii i życie emigranckie. Pani Zofia prowadzi stronę internetową poświęconą właśnie obozom przejściowym, zbiera relacje oraz świadectwa i dokumentuje ten fragment polskich dziejów. Warto odwiedzić stronę: http://www.polishresettlementcampsintheuk.co.uk/
Po wyjeździe z Sambora plan wyjazdu obejmował zwiedzanie Drohobycza i Truskawca. W pierwszym mieście byliśmy w cerkwi wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO, poznaliśmy losy Brunona Schulza, a w Truskawcu pokosztowaliśmy słynnej „naftusi”. W dalszej kolejności, po przekroczeniu Karpat i dojechaliśmy do Mukaczewa.
Zakarpacie oferuje turystom wiele atrakcji. My poznaliśmy dzieje Mukaczewa i Użgorodu i zwiedziliśmy zamki w tych miastach o bogatej historii. W zamku w Użgorodzie degustowaliśmy wina, z których najsłynniejsze jest Tajanda Zakarpacka. Zwiedziliśmy też zamki w Czynadijewie i w Karpatach (obecnie sanatorium). W drodze powrotnej zachwycaliśmy się doliną rzeki Latoricy i Pikujem.
Całość wycieczki zakończyliśmy we Lwowie, snując plany na bliższą (wyjazd do Wilna i Zułowa w lipcu) i dalszą przyszłość (Mołdawia i Rumunia po polsku).
Tekst: Dariusz Zięba
Zdjęcia: Bogusława Buda